Swift

Rok bloga, remonty, rozbudowy i jesienna depresja.

Jakoś tak wyszło, że w natłoku zajęć zapomniałam o blogu, ba, zapomniałam nawet, że jakiś czas temu minął rok od powstania bloga. Przez ten rok na blogu raczej dużo się nie wydarzyło, za to w naszym życiu masa zmian. W przyszłym roku startujemy z budową domu, w tym roku zdecydowaliśmy się na generalny remont i rozbudowę naszego domu letniskowego. Dom powiększy się o werandę i kotłownię. Remontujemy także poddasze, dach i elewację. Nie muszę chyba pisać, że najbardziej ciesze się z werandy.  

Remont i rozbudowa domu na wsi niestety wiąże się z biurokracją, nie mniejszą niż w przypadku budowy domu. O tym na pewno powstanie post, gdyż z własnego doświadczenia wiem, że w kwestii rozbudowy domu, różnego rodzaju przybudówek itp. jest trochę niejasności, a to co znalazłam w internecie, to w większości wypociny marnych copywriterów, którzy chyba nigdy w życiu nie mieli do czynienia z procesem budowy domu.

Jak się okazało, da się i wcale nie jest to bardzo skomplikowane. Jest za to meczące. W naszym przypadku to zaledwie rozgrzewka, bo to przecież tylko rozbudowa i remont.              

Nawiązując do tytułu - rok bloga, remonty i rozbudowy -  pozostała jesienna depresja. Spokojnie, nie mam depresji, ale aura za oknem jest okropna i moje myśli powędrowały ku kolorom. I dziwnym trafem, akurat rok temu mniej więcej o tej porze powstał post o kolorowych antydepresantach. To się nazywa wyczucie czasu! A może sprawnie działający instynkt samozachowawczy, który aktywuje się co roku o tej samej porze, aby pokierować moje myśli we właściwym kierunku? Czyli z dala od szarości.

Wrócę jeszcze na chwilę do domu na wsi. Zdecydowaliśmy się na przerobienie go na całoroczny, stąd konieczna jest kotłownia. Ponieważ dom jest drewniany, nie ma też w nim miejsca na kolejne pomieszczenie, postanowiliśmy na dobudowanie murowanej kotłowni, która będzie przylegać do wiatrołapu. 

Wcześniej myśleliśmy o piecu-kuchni z płaszczem wodnym, ale stwierdziliśmy, że przy jednoczesnym ogrzewaniu wody użytkowej, lepszym rozwiązaniem będzie standardowy kocioł.

Nasz domek na wsi, to właściwie dom o powierzchni 120m2, stąd czytając "internety" założyłam, że przy jednoczesnym ogrzewaniu wody użytkowej, potrzebować będziemy pieca o mocy 24-28kW. Mój tata, który trochę zna się na rzeczy, a także znajomy budujący dom, wybuchnęli śmiechem. Nawet u mnie w domu rodzinnym, który ma około 200m2, nie ma takiego pieca, a woda też się grzeje. Ech, ta wiedza z internetu. Spokojnie wystarczy nam kocioł o mocy 18kW.    

W tym roku kończymy remont dachu, kładziemy podłogi na poddaszu, wyremontowaliśmy łazienkę, wymieniliśmy podłogi i odmalowaliśmy pokoje. Na wiosnę zostało ocieplenie poddasza, co za tym idzie ściany i sufity na poddaszu, wymiana podłogi i wstawienie okna w kuchni, nowy sufit w jadalni, wybudowanie kotłowni, rozprowadzenie c.o. oraz weranda i nowa elewacja. Dodam jeszcze że podłogi i sufity są drewniane.

Większość z tych rzeczy wykonujemy własnymi siłami, jedynie dach i elewację zleciliśmy firmom. Jak widać jeszcze sporo pracy przed nami. Postaram się na bieżąco informować o naszych postępach.

Pozdrawiam

B.   

  

      


 

ZOBACZ RÓWNIEŻ

0 komentarze